Kto tak pięknie gra (Kolorystyka)
Powszechnie wiadomo, że obrazy mają swoje barwy. Na lekcjach plastyki w szkole uczono nas, że są barwy ciepłe i zimne, choć z odczuwalną temperaturą nie mają nic wspólnego.
W dobie aparatów fotograficznych, programów graficznych i wszelkich obróbek technicznych, w kilku kliknięciach potrafimy całkowicie zmienić barwę zrobionego zdjęcia. Po zmianie jednak będzie to już inne zdjęcie, będzie miało inny odcień i wzbudzi inne emocje.
Dokładnie tak samo jest w dziedzinie muzyki. Ta sama melodia zagrana przez inny instrument przyniesie inne emocje. Są instrumenty, które brzmią jasno i przenikliwie, jak np., flet poprzeczny, a są takie które mają barwę ciemną i jest to np. puzon. Są instrumenty brzmiące ciepło i delikatnie, jak np. harfa, a są instrumenty mocne i metaliczne, jak np. trąbka. Kompozytor tworząc utwór, musi umieć wyobrazić sobie jaki efekt chce osiągnąć i jakiego instrumentu w danym momencie użyć. „Wlazł kotek na płotek” zagrany na fagocie będzie raczej sugerować, że to tygrys, a nie kot domowy, a na flecie piccolo zasugeruje nam, że to mały kociak, który dopiero co uciekł swojej mamie.
Każdy z nas ma swoje ulubione instrumenty, bo mają one barwy dźwięku korespondujące z naszymi upodobaniami.
Można wyróżnić kilka podstawowych barw dźwięku, ale myślę, że ich odczucie będzie zawsze uzależnione od słuchającego. Mamy takie barwy jak np.:
jasna- kontrastowo: ciemna
ciepła- zimna, ostra
miękka- twarda
szlachetna- metaliczna
I wiele wiele innych nazw, które możemy wymyślić, kiedy będziemy próbować określić najbliższe skojarzenie z barwą danego instrumentu.
Rozwój kolorystyki rozpoczął się od klasycyzmu, a jej szczytowe osiągnięcia przypadły na okres romantyzmu i impresjonizmu, kiedy to zakwitła muzyka ilustracyjna.
Przykładem roli kolorystyki w utworze muzycznym jest cykl Obrazki z wystawy Modesta Musorgskiego. Dzieło, napisane pierwotnie na fortepian, dopiero zinstrumentowane przez Maurice’a Ravela, mistrza kolorystyki i instrumentacji, w pełni stało się muzyczną interpretacją obrazów Hartmanna. Miniatura z tego cyklu „Bydło”, budowana na narastaniu dźwięku prowadzonym konsekwentnie do połowy utworu, a potem jego zanikaniu, oparta na prostym motywie melodycznym utrzymanym w dolnym rejestrze, przypomina przemarsz bydła względem obserwatora znajdującego się w jednym punkcie.
Natomiast zawarty w linku drugi utwór „Taniec kurcząt w skorupkach”, doskonale znany z reklam w okolicach świąt Wielkanocnych (około 3:20 min.) znakomicie pokazuje lekkość i nieuporządkowanie tych małych, uroczych zwierzątek.
Literatura muzyczna zawdzięcza Ravelowi jeszcze jedną wielką kompozycję zbudowaną barwą: jego Bolero jest jednofrazowym motywem melodycznym powtarzanym w coraz to innej instrumentacji. Charakterystyczny ostinatowy akompaniament podkreśla jednorodność formalną utworu.
Długo by wymieniać takie utwory, gdzie użycie konkretnych instrumentów miało odzwierciedlać nastrój tego, o czym opowiada melodia (Suita „Peer Gynt” Edwarga Griega i jej „Poranek” lub „W grocie Króla Gór”
Cieszę się, że właśnie tym tematem i tymi utworami kończymy opowieści o instrumentach i muzyce. Jeśli sięgniecie do początku moich opowieści, to zaczęłam właśnie od „Bolera” i od instrumentów tam użytych. Właśnie zamknęliśmy pewne koło, które okazało się „naczyniami połączonymi”, gdzie zarówno zasady muzyki, jak i instrumenty idą w parze, ściśle ze sobą współpracując i tworząc piękno jakim jest Muzyka, bez której przecież nie umielibyśmy już funkcjonować.
W dobie aparatów fotograficznych, programów graficznych i wszelkich obróbek technicznych, w kilku kliknięciach potrafimy całkowicie zmienić barwę zrobionego zdjęcia. Po zmianie jednak będzie to już inne zdjęcie, będzie miało inny odcień i wzbudzi inne emocje.
Dokładnie tak samo jest w dziedzinie muzyki. Ta sama melodia zagrana przez inny instrument przyniesie inne emocje. Są instrumenty, które brzmią jasno i przenikliwie, jak np., flet poprzeczny, a są takie które mają barwę ciemną i jest to np. puzon. Są instrumenty brzmiące ciepło i delikatnie, jak np. harfa, a są instrumenty mocne i metaliczne, jak np. trąbka. Kompozytor tworząc utwór, musi umieć wyobrazić sobie jaki efekt chce osiągnąć i jakiego instrumentu w danym momencie użyć. „Wlazł kotek na płotek” zagrany na fagocie będzie raczej sugerować, że to tygrys, a nie kot domowy, a na flecie piccolo zasugeruje nam, że to mały kociak, który dopiero co uciekł swojej mamie.
Każdy z nas ma swoje ulubione instrumenty, bo mają one barwy dźwięku korespondujące z naszymi upodobaniami.
Można wyróżnić kilka podstawowych barw dźwięku, ale myślę, że ich odczucie będzie zawsze uzależnione od słuchającego. Mamy takie barwy jak np.:
jasna- kontrastowo: ciemna
ciepła- zimna, ostra
miękka- twarda
szlachetna- metaliczna
I wiele wiele innych nazw, które możemy wymyślić, kiedy będziemy próbować określić najbliższe skojarzenie z barwą danego instrumentu.
Rozwój kolorystyki rozpoczął się od klasycyzmu, a jej szczytowe osiągnięcia przypadły na okres romantyzmu i impresjonizmu, kiedy to zakwitła muzyka ilustracyjna.
Przykładem roli kolorystyki w utworze muzycznym jest cykl Obrazki z wystawy Modesta Musorgskiego. Dzieło, napisane pierwotnie na fortepian, dopiero zinstrumentowane przez Maurice’a Ravela, mistrza kolorystyki i instrumentacji, w pełni stało się muzyczną interpretacją obrazów Hartmanna. Miniatura z tego cyklu „Bydło”, budowana na narastaniu dźwięku prowadzonym konsekwentnie do połowy utworu, a potem jego zanikaniu, oparta na prostym motywie melodycznym utrzymanym w dolnym rejestrze, przypomina przemarsz bydła względem obserwatora znajdującego się w jednym punkcie.
Natomiast zawarty w linku drugi utwór „Taniec kurcząt w skorupkach”, doskonale znany z reklam w okolicach świąt Wielkanocnych (około 3:20 min.) znakomicie pokazuje lekkość i nieuporządkowanie tych małych, uroczych zwierzątek.
Literatura muzyczna zawdzięcza Ravelowi jeszcze jedną wielką kompozycję zbudowaną barwą: jego Bolero jest jednofrazowym motywem melodycznym powtarzanym w coraz to innej instrumentacji. Charakterystyczny ostinatowy akompaniament podkreśla jednorodność formalną utworu.
Długo by wymieniać takie utwory, gdzie użycie konkretnych instrumentów miało odzwierciedlać nastrój tego, o czym opowiada melodia (Suita „Peer Gynt” Edwarga Griega i jej „Poranek” lub „W grocie Króla Gór”
Cieszę się, że właśnie tym tematem i tymi utworami kończymy opowieści o instrumentach i muzyce. Jeśli sięgniecie do początku moich opowieści, to zaczęłam właśnie od „Bolera” i od instrumentów tam użytych. Właśnie zamknęliśmy pewne koło, które okazało się „naczyniami połączonymi”, gdzie zarówno zasady muzyki, jak i instrumenty idą w parze, ściśle ze sobą współpracując i tworząc piękno jakim jest Muzyka, bez której przecież nie umielibyśmy już funkcjonować.
Komentarze
Prześlij komentarz