Kiedy byłam dzieckiem, pamiętam, że były dwa dni w roku, które symbolicznie wyznaczały moment zmiany pory roku. Pierwszy, to było Wszystkich Świętych, kiedy po raz pierwszy zakładało się zimowe kurtki, a drugi to Wielkanoc, kiedy zarzucało się w wiosenne kurtki, zdejmowało czapki i szaliki, a rękawiczki lądowały w szafie aż do jesieni. I chyba do tej pory w mojej głowie Wielkanoc kończy sezon zimowy, a zaczyna wiosenny. A skoro zaczniemy powoli coraz mniej warstw zakładać na siebie, a coraz więcej odsłaniać, może warto pomyśleć o biżuterii, która ozdobi nam dłonie, dekolty i uszy? Wychodząc naprzeciw wiośnie, przynoszę pomysł na bransoletkę, w której używając jednego ściegu, ale różnych koralików, osiągniemy inne efekty. Ja zrobiłam 4 warianty. W pierwszym użyłam samych TR11 w dwóch kolorach, w drugim do TR11 dołożyłam oponki fasetowane (szlifowane) 3x2mm, w trzecim użyłam Fire Polish 3mm, a w ostatniej kulek 3mm. Cokolwiek macie będzie dobre :) Jeśli zechcecie użyć większych kamieni,